WIEJSKI ZAWRÓT GŁOWY


Jako dziecko bardzo niechętnie wyczekiwałam wakacji. Pewnie, cieszyłam się, że pojadę z rodzicami do Włoch albo Chorwacji, ale to były zaledwie 2-3 tygodnie. A co z resztą wolnego czasu? Dziadkowie mieszkali kilka ulic dalej, więc nie było szans, aby pobyć na wsi wśród kur, krów i świń. Mój kontakt z przyrodą kończył się w stadninie, gdzie od czasu do czasu jeździłam konno. Tymczasem, szkolni znajomi tłumnie wyjeżdżali na wieś, gdzie spędzali całe wakacje. A już pierwszego dnia szkoły przechwali się jak to krowę wydoili i kury gonili. Moje zdjęcia z chorwackiego Dubrownika kompletnie nie robiły na nich wrażenia. Ależ ja im tej wsi zazdrościłam!
Wszystko skończyło się, gdy zaczęłam jeździć na wieś z moim Bartoszem. Rodzinę ma pod Kielcami. Jeden sklep z podstawowymi artykułami, kiedyś był też bar i kiosk, w którym oprócz świerszczyków i Życia na gorąco nic nie było. I tak się leżało na trawce przed domem, w powietrzu unosiła się specyficzna woń, bez dostępu do internetu i z muzyką disco polo, która docierała zza płotu od sąsiadów. 
Zrozumiałam, że wiejskie wakacje to nie dla mnie. Potrzebuję gwaru, ludzi, miasta, spalin, internetu, sklepów. Maksymalnie dwa dni wytrzymam, chociaż i tak mam przy sobie tablet z mobilnym internetem, zapas gazet i z przyzwyczajenia szpilki, w których topię się w błocie przed domem. Ale to nie oznacza, że nie doceniam dobrobytu wsi 🙂 Ostatni weekend spędziliśmy znów pod Kielcami, skąd przywiozłam m.in. ogórki, które będę kisić. A jak u Was? Też zaopatrujecie się w słoiki?:-) 

 A dla tych, co chcieliby trochę odpocząć, ale zarazem chcą być on-line, to zachęcam do pobytu w http://hotelgreno.pl/. Genialna miejscówka na wypad z koleżanki do SPA 🙂

7 myśli nt. „WIEJSKI ZAWRÓT GŁOWY

  1. W biegu pisane...

    Ja się wychowałam na wsi i mam zupełnie odwrotnie. Miejski gwar i zgiełk bardzo mnie męczą. Potrzebuję tej mojej ciszy. Oczywiście doceniam tez walory miasta, najbardziej to, że wszystko jest pod ręką no ale nie można mieć wszystkiego więc zostaję tu 😉 Pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
  2. Ola | Mikmok blog

    Też nie przepadam za wsią. Myślę, że to dlatego, że urodziłam i wychowałam się w mieście, dziadkowie z jednej i z drugiej strony również mieszkali w centrum i taki wiejski spokój jest mi po części obcy. Dużo bardziej uspokaja mnie ruch i gwar niż szum zboża i śpiew ptaków, jakkolwiek dziwnie to nie brzmi 😉

    Odpowiedz
  3. Adriana Szweda

    Kochana u mnie też sezon ogórkowy w pełni.Mama zwozi je kilogramami z działki i wszystkich nimi obdarowywuje;) a co do wsi to lubię ale na krótko, dzien lub dwa i już , bo ja z miasta jestem;)

    Odpowiedz
  4. Dorota na przedmieściach

    Ja upycham w słoiki wszystkiego po troche.
    A co do wsi to warto wyjechać do totalnej głuszy – bez sąsiadów, disco polo I bez potrzeby jeżdżenia do sklepu. Wtedy w tej ciszy odnajduję się wiele pięknych dźwięków – również w sobie samej

    Odpowiedz
  5. Klimaty Agness

    Przez całe dzieciństwo , podobnie jak Ty, zazdrościłam koleżankom rodziny na wsi….. normalnie zazdrościłam z całych sił. Powiem szczerze, że nadal zazdroszczę ;)) Marzy mi się wyjazd na taką prawdziwą sielską wieś , na tydzień, czy dwa 🙂
    Przetworów robię sporo, ogórki kiszone to podstawa, jest u nas bardzo duże zapotrzebowanie na nie, a poza tym sporo różności owocowych i warzywnych 🙂 Uwielbiam domowe przetwory, traktuję je również jako bardzo fajny upominek dla rodziny, czy znajomych :))

    Odpowiedz
  6. Dessideria Life

    Ja już nie potrafiłabym żyć w mieście. Teraz mam ciszę i spokój, dobrobyty w postaci warzyw i owoców i jestem szczęśliwa 🙂
    Nawet na taka typową wieś z krowami, kurkami i z disco polo chętnie jeżdżę, tam jest jeszcze inny klimat niż u mnie… nie myślisz o niczym, zatracasz się tu i teraz 🙂

    Odpowiedz

Odpowiedz na „Ola | Mikmok blogAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.