Marzenia o metamorfozie

Lubię mój dom. Mieszkamy tu od ponad 10 lat. Od samego początku intensywnie głowiłam się jak go urządzić, jakie kolory będą w nim przeważały, na jakie meble i dodatki się zdecyduję. Spoglądając wstecz mam wrażenie, że dopiero co zaczęliśmy się urządzać i znosić niezliczone ilości kartonów. A przecież tyle lat już minęło… Czy popełniłam wnętrzarskie błędy? Tak, ale na szczęście niewiele. To wszystko zasługa tego, że lubię klasyczne rozwiązania-one rzadko wychodzą z mody. Jedynym szaleństwem była jedna z łazienek. Jasnozielone kafle, z odrobiną pomarańczowych akcentów. Dekadę temu cieszyła się wielką aprobatą, ale teraz jakoś sama nie mogę na nią patrzeć. Nie będę ściemniać, czeka nas remont prędzej czy później… 🙂
Co do reszty pomieszczeń to przechodzą małe metamorfozy cyklicznie. Po głowie chodzi mi pomysł totalnej zmiany pokoju Marceliny. Gdy córa się wyprowadziła zrobiłam mały lifting, ale to nie to samo. Zostało przemalowane biurko, stara kanapa i bądź co bądź-pojemna szafa. Marzy mi się stworzenie prawdziwego biura. Z długim biurkiem, tak aby dwie osoby mogły swobodnie pracować oraz dizajnerskimi krzesłami. Wykładzinę wymieniłabym na panele, dorzuciła ciekawy dywan. Do tego stół, miejsce gdzie można by swobodnie porozmawiać. Byłoby pięknie! No i z Marceliną miałybyśmy miejsce, gdzie mogłybyśmy pracować, rozmawiać o naszym pomysłach, wybierać zdjęcia, projektować.
Koniec tego opowiadania, bo aż się rozmarzyłam 🙂 Wracamy do bardziej przyziemnych kwestii, czyli moja kuchnia. Na białej boazerii powiesiłam zawieszkę z donicą. Sami spójrzcie jak ładnie to wygląda. Ach, i załapałam się również do zdjęcia. W oddali, lekko zamazana, czyli tak jak lubię najbardziej. Brakuje mi syndromu gwiazdy 😀 Ściskam Was serdecznie, Ewelina.

 

 

 

 

 

12 myśli nt. „Marzenia o metamorfozie

Odpowiedz na „Adriana SzwedaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany.