Miesięczne archiwum: Październik 2016

Wyznanie.

Rozpalenie kominka i otulenie się ciepłym kocem nie zawsze pomaga, gdy za oknem robi się szaro i chłodno. Ci, którzy mnie znają dobrze wiedzą, że jestem „ciasteczkowym potworem„. Nie ma dnia, abym się nie skusiła na pyszne ciacho. Marcelina zawsze się dziwi, że rytualnie podchodzę do sprawy i bez kawy i ciastka dnia nie kończę. Całkiem dobrze radzę sobie w czasie wyjazdów. Zawsze, gdy jedziemy np. do Warszawy zatrzymujemy się w jednym miejscu, gdzie na spokojnie mogę naładować akumulatory odpowiednią dawką słodkości. Ale to nie wszystko. Dodatkowo w torebce mam foliowy woreczek z cukierkami (Ci, którzy przebywają w moim towarzystwie dobrze o tym wiedzą!). Cóż poradzić… 🙂
W te jesienne wieczory potrzebujemy dodatkowej energii, więc mam dla Was przepis na bardzo czekoladowe ciasto OREO.  Kto się skusi? Przepis znajdziecie poniżej. Przyznajcie się: kto z Was też tak uwielbia słodycze? Ściskam, Ewelina.
PRZEPIS
CIASTO CZEKOLADOWE OREO (forma okrągła o średnicy 25cm)
Składniki:
– 250g gorzkiej czekolady
– 250g masła
-180g cukru
– szczypta soli
– 5 jajek
-2 łyżki mąki pszennej
– 160 g ciasteczek OREO
1. Czekoladę oraz masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Jak masa ostygnie-dodajemy cukier i sól, następnie wszystko miksujemy.
2. Do masy dodajemy jajka. Sukcesywnie dodajemy po jednym jajku i miksujemy (każde jajko przez 1 minutę).
3. Dodajemy rozgniecione ciasteczka Oreo i mąkę. Masę miksujemy i przelewamy do formy, wcześniej wyścielonej papierem do pieczenia.
4. Pieczemy w 180 stopniach przez około 40 minut.

 

 

 

 

 

Relacje

Jak zdążyliście zapewne zauważyć, ostatnio często jesteśmy z Marceliną w trasie. Uczestniczymy w fantastycznych wydarzeniach oraz owocnych spotkaniach. Pakujemy walizkę, wskakujemy do samochodu lub pociągu i jedziemy. Ale to dobry czas, te wspólne godziny pozwalają na przedyskutowanie naszych  pomysłów.
Często jesteśmy pytane jak ze sobą wytrzymujemy. Matka i córka, dwa światy, różne charaktery. Przyznam się Wam, że gdy jeszcze Marcelina mieszkała z nami to czasem dochodziło do małych nieporozumień, chociaż nigdy nie miałyśmy kondycji na wielogodzinne kłótnie. A teraz totalna sielanka! Każda ma swoje zdanie, ale to w niczym nam nie przeszkadza 🙂 A jak Wy dogadujecie się ze swoimi dziećmi czy rodzicami?
A teraz skorzystam z chwili odpoczynku i rozsiądę się wygodnie w moim salonie. Was również zapraszam 🙂
Pozdrawiam ciepło, Ewelina.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

MEETBLOGIN 2016 | RELACJA

Nie miałyśmy pojęcia, że można aż tak przebierać nogami. A można, oj można i to aż całe 12 miesięcy. Tyle bowiem minęło od poprzedniej edycji MEETBLOGIN. Wydarzenie organizowane w ramach Łódzkiego Fesiwalu Dizajnu przyciąga blogerów z całej Polski ( i nie tylko!).
W tym roku MEETBLOGIN zaczęło się już w piątek i trwało 3 dni. Przez ten czas oprócz ciągłych dyskusji brałyśmy udział w przeróżnych warsztatach, uczestniczyłyśmy w interesujących wykładach, a resztę czasu poświęciłyśmy na dyskusję i poznawanie innych uczestników. Zostało nam też trochę czasu, aby podziwiać wystawy w ramach ŁodźDesignFestival.
Ze Śląska wyruszyłyśmy wraz z Jolą (jola-dk). Podobno to my zadbałyśmy o jej punktualności…w sumie to nie można temu zaprzeczyć, bo na miejsce akcji zjawiałyśmy się minimum 30 minut przed czasem. No dobra, oprócz pierwszego dnia, gdzie jadąc już z hotelu pomyliłyśmy miejsce spotkania, ale nawet najlepszym się zdarza, prawda? 😀

 

 

Wielkie ukłony dla Uli, która po raz kolejny podjęła się organizacji spotkania blogerów. Nawet sobie nie wyobrażamy jaki ogrom pracy musiała w to włożyć. Brawo!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W pamięci zostaną nam napewno warsztaty zorganizowane przez IKEA. Naszym zadaniem była aranżacja stołu. Później podpatrywałyśmy jak sfotografować daną kompozycję przy wykorzystaniu oświetlenia, które mamy w domu ( np. lamp stojących).

 

 

 

 

 

 

 

Była też mowa o trendach i kolorach, gdzie w roli mówcy wystąpiła m.in. Joasia z Green Canoe.

 

 

Dochodzą nas słuchy, że byłyśmy najgłośniejszym duetem… Trudno się nie zgodzić patrząc na zdjęcie poniżej. Do całego szaleństwa przyłączyła się tym razem także Panna Matka 🙂

 

 

 

Spersonalizowanie drzwi marki Porta? Czy dla blogera wnętrzarskiego może to stanowić problem? Raczej nie! Podzieleni na trzy grupy realizowałyśmy własny projekt. Zaangażowania nie można było nam odmówić 🙂

 

 

Klej, płytki i odrobina kreatywności. Dzięki marce Paradyż mogłyśmy zaprojektować własne dekory.  Ważne było, aby nasza kolekcja była spójna i pasowała do siebie np. pod względem kolorystyki. Zobaczcie z jakim przejęciem pracowałyśmy…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na nas koniec niedzielnego popołudnia czekała nas niespodzianka. Zobaczcie tylko jakie pyszności przygotowała dla nas marka Barlinek. I jak na prawdziwych blogerów przystało- najpierw fotka, później jedzenie 🙂 Nie ma lekko…

 

 

 

Wszystkie zdjęcia są autorstwa wspaniałej Karoliny Grabowskiej (kaboompics.com). Dziękujemy za możliwość udostępnienia!

 

NOWA KOLEKCJA JYSK – kampania JYSK FAVOURITES

Wczoraj na zaproszenie marki Jysk wybrałyśmy się do Warszawy na prezentację nowej kolekcji. Kampania JYSK FAVOURITES totalnie nas zaskoczyła. Faktycznie, zawsze udawało nam się znaleźć perełki w ich asortymencie, natomiast to co zobaczyłyśmy na wystawach w Galerii Freta przeszło nasze oczekiwania. Cudowna kolorystyka, design, dodatki. Skandynawski styl w najlepszej formie.
Cały event był świetnie zorganizowany. Pyszne jedzenie, miła atmosfera i świetne towarzystwo 🙂 Oprócz tego organizatorzy zadbali o inne atrakcje. Zorganizowane zostały warsztaty prowadzone przez Paulę z refreszing.pl, a także kurs pieczenia ciasteczek. Nie przedłużając, zapraszamy Was na całą masę zdjęć, które przedstawiają kolekcję marki Jysk. Dajcie znać co najbardziej wpadło Wam w oko! My również przygotowałyśmy dla Was nasze „must have” kolekcji 🙂 Ściskamy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

1. klik / 2. klik / 3. klik / 4. klik / 5. klik / 6. klik / 7. klik / 8. klik / 9. klik / 10. klik / 11. klik



Marce JYSK dziękujemy za zaproszenie i możliwość w uczestniczeniu w wydarzeniu. 

Oświetlenie- sposób na przytulne i funkcjonalne wnętrze.

W dzisiejszym wpisie chcemy zwrócić uwagę na kwestię oświetlenia. Na przykładzie sypialni pokażemy Wam jak lampy potrafią nadać wnętrzu klimat, a także stworzyć przytulny, ciepły nastrój na te jesienne wieczory. Gotowi?
Dobierając oświetlenie najczęściej zwracamy uwagę wyłącznie na wiszące lampy. Oczywiście warto mieć główne oświetlenie w pomieszczeniu, ale nie możemy zapominać o mniejszych źródłach światła jak np. reflektory czy lampy stojące.
Sam dobór wielu lamp we wnętrzu również często stanowi problem. Dlaczego? Ponieważ usilnie staramy się, aby każda z lamp była z jednej serii. Boimy się mieszać style, kolory, formy. Mamy nadzieję, że dzięki zdjęciom, które zaraz zobaczycie przekonacie się, że warto wprowadzić do wnętrza tzw. kontrolowany misz-masz.
W sypialni zastosowałyśmy trzy rodzaje oświetlenia:
oświetlenie funkcyjne– dwie lampy po dwóch stronach łóżka, które możemy wykorzystać podczas np. czytania w łóżku;
*  oświetlenie rozpraszające – które tworzy cudowny, ciepły nastrój – reflektor z klamrą;
*  oświetlenie główne – lampa wisząca.

 

 

 

 

 

 

 

Wnętrze zmienia się nie do poznania, gdy wieczorem zapalimy lampy. Wyobraźcie sobie chłodny, jesienny wieczór, a Wy popijacie gorące kakao, leniwie czytacie ulubioną książkę i otulacie się grubym kocem. Do tego wszystkiego, pomieszczenie rozświetlone jest nastrojowo ciepłą barwą. Pięknie, prawda? Sami zobaczcie jak to u nas wygląda…

 

 

 

 

 

 

 

 

Morał jest jeden : lamp nigdy za wiele. Dobry dobór światła wpływa na nasze zdrowie. Gdy we wnętrzu znajduje się kilka punktów świetlnych, to nasze oczy mniej się męczą. Pamiętacie czasy, gdy pod kołdrą, z latarką w ręce czytaliście książki?Niestety… z wiekiem światła potrzebujemy więcej (osoby starsze potrzebują 10 razy więcej światła niż osoby młode!). Zatem nie pozostaje nam nic innego jak zainwestowanie w porządne oświetlenie 🙂
A na sam koniec mamy dla Was kilka rad, które mogą być dla Was pomocne w dobraniu oświetlenia do Waszego wnętrza.
Zanim udasz się do sklepu najpierw:
1. Określ funkcje światła w pomieszczeniu ( np. gdzie zwykle czytacie książkę a może potrzebujecie światła nad szafą, aby szukanie ulubionej bluzki było łatwiejsze?)
2. Rozrysuj pola światła i pamiętaj, aby każdy kąt w pomieszczeniu został oświetlony;
3. Wybierz rodzaj lamp i nie bój się kontrolowanego misz-maszu. Nie wszystkie lampy muszą być z tej samej serii! Baw się kolorem i formą;
4. Wybierz typ żarówki. Kupuj żarówki LEDowe, które są bardziej oszczędne w użytkowaniu. Nie zapominaj także o ciepłej barwie. Żarówki o chłodnym, niebieskim świetle nie wprowadzą do Twojego wnętrza przytulnego klimatu.
W poście wykorzystałyśmy lampy IKEA:
lampa wisząca – klosz EKÅS;
lampa stojąca – RANARP
reflektor z klamrą – RANARP
lampa biurkowa – BAROMETER

METAMORFOZA SALONU – FINAŁ!

 

Jest! Jest! Jest! Finał metamorfozy mojego salonu. Chociaż na blogu pojawiło się kilka wpisów na temat zmian, które zamierzam wprowadzić, to wiele rzeczy trzymałam dalej w tajemnicy. A wszystko po to, aby nie zdradzać Wam od razu wszystkiego. Wiem, byłam okropna, że tak zwlekałam z pokazaniem efektów, ale uwierzcie-praktycznie do wczoraj dopieszczałam salon.
BEFORE&AFTER
Nawet nie wiecie jak cieszy mnie efekt końcowy. Wszystko co sobie wymarzyłam- wprowadziłam do   wnętrza. Miało był lekko i jasno, czyli totalne przeciwieństwo tego co było. Ciężkie, czekoladowe, skórzane sofy, proste krzesła, geometryczny dywan, stół z palet – tak jeszcze niedawno wyglądały moje cztery ściany. Sami zobaczcie before&after, który dla Was przygotowałam, a dla tych bardziej dociekliwych >>> tutaj zobaczycie cały wpis o starym salonie, doskonały, aby zrobić bardziej dokładne porównanie.
Sam układ nie uległ zmianie. Dalej uważam, że mój wielofunkcyjny salon sprawdza się w 100%. Trzy strefy: jadalniana, wypoczynkowa i domowe biuro świetnie ze sobą współpracują. Wchodząc do pokoju wpadamy na duży, jadalniany stół z krzesłami. To wygodne rozwiązanie, gdy mamy gości i donosimy jedzenie z kuchni. Nie musimy się przeciskać, tylko od razu „wpadamy” na stół. Kolejno- sofy, stolik kawowy, szafka RTV. Doskonałe miejsce, aby odpocząć po ciężkim dniu. Centralne miejsce w salonie. A przy oknie-kącik biurowy, dzięki czemu możemy liczyć na naturalne światło.

 

 

CO SIĘ ZMIENIŁO?
* dywan – biało-czarny wymieniłam na beżowy z delikatnym szarym wzorem. Miękki, z gęstym włosiem. Dywan Berber Shaggy Massin znajdziecie w sklepie Rug Vista. A jeśli jesteście ciekawi mojej opinii albo po prostu chcecie uzyskać więcej informacji na jego temat to zajrzyjcie do wpisu, gdzie dokładnie opisałam ten model >>> KLIK.
* stolik – wcześniejszy stolik z palet wykonał mój mąż…nie przeszkodziło mi to jednak w wymianie na nowszy model (stolika oczywiście!:-)). Mebel z palet już nie był w dobrej kondycji, więc powędrował na śmietnik. Co wybrałam w zamian? Stolik kawowy Ordal marki Hugle. Strzał w dziesiątkę! Jest dość duży ( 90cm x 90cm), ale dzięki jego nowoczesnej formie przybiera lekki charakter. Jeśli spodobał Wam się ten model koniecznie zobaczcie co na jego temat pisałam w ostatnim wpisie >>> KLIK.
* szafka RTV – pamiętacie starą? niegdyś cieszyła oko w salonie moich rodziców (jakieś 15 lat temu), później stała w moim pokoju panieńskim, aż wreszcie została przemalowana na biało i zamieszkała w nowym mieszkaniu. Wymieniłam w niej także gałki, ale to nie wystarczyło. Szafka zwyczajnie była bardzo zniszczona, wręcz zapadała się pod ciężarem telewizora. Nowy mebel  kupiłam w IKEA. Oprócz pojemnych półek, ma również miejsce na inne elektroniczne gadżety czy czasopisma. Dodatkowo, łatwo przymocować z tyłu szafki panel z kablami, który sprytnie jest ukryty. Niestety, gdy wreszcie zdecydowaliśmy się na jej zakup, to nie było jej w katowickim sklepie i musieliśmy pojechać do IKEA w Krakowie-ale było warto!
* krzesła– fakt faktem, marzyły mi się nowe krzesła przy dużym stole, ale jakoś nie był to punkt numer jeden w metamorfozie. Aż pewnego dnia, całkiem spontanicznie wystawiłam na sprzedaż nasze drewniane krzesła na znanym portalu internetowym. Zdziwiłam się, bo zainteresowanie było ogromne. Po dwóch dniach krzesła pojechały do innego właściciela, a nam został jedynie pusty stół. Zdarzyło się to dzień przed wylotem do Włoch, więc poszukiwania nowych krzeseł rozpoczęłam tuż po powrocie. W sklepie Scandi Shop znalazłam nowoczesne, srebrne krzesło Paris Mesh (a wpis na temat tego modelu znajdziecie tutaj KLIK), które od razu rzuciło mi się w oko. Reszta krzeseł to modny model z metalowymi nogami (podobny także upolujecie w sklepie Scandi Shop >>> o tutaj KLIK).
* sofy – ciężkie, skórzane sofy kompletnie nie pasowały do mojego wyobrażenia o nowym salonie. Nie mogłam pozwolić sobie na zakup dwóch nowych sof, więc poszłam trochę na skróty i zamówiłam pokrowce. Materiałowe, w kolorze szarym, szyte na miarę- to coś co pozwoliło dopełnić moje wnętrze. Samo założenie nie wymaga dużego nakładu pracy, a efekt jest niesamowity.

 

 

 

 

 

 

 

 

Plakaty, które widzicie zrobiłam sama. O ile z napisem nie było większych problemów, to grafika zajęła mi więcej czasu. Ze zdjęcia na telefonie starałam się narysować jelenia  w zgodzie z proporcjami na papierze milimetrowym. Później wystarczyło go przerysować na gładkiej kartce. Jeżeli sami chcecie odświeżyć swoje wnętrza to takie grafiki potrafią wiele zdziałać. Wystarczy jeden wieczór, wolna ramka na zdjęcia i obrazek gotowy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mam nadzieję, że efekt końcowy przypadł Wam do gustu. Bardzo starałam się, aby całokształt był dokładnie taki jaki sobie zaplanowałam. Koniecznie dajcie znać jak oceniacie metamorfozę. Która wersja podoba Wam się bardziej? Nowa, lżejsza, w jaśniejszych odcieniach? Czy może wolicie skórzane sofy i coś w stylu urban jungle? Liczę na Wasze komentarze 🙂 

METAMORFOZA SALONU – część 3 – Stolik kawowy

Obiecuję, że w przyszłym tygodniu pokażę Wam finał metamorfozy. Na ten moment czekam jeszcze na kilka mniejszych i większych rzeczy, ale już dziś chcę Wam wyjawić tajemnicę na temat stołu kawowego. Sentyment sentymentem, ale postanowiłam pozbyć się stołu z palet, który zrobił własnoręcznie mój mąż (Mężu-wybacz!). Prawie 3 lata temu marzyłam o takim stole, ale przez ten czas znudził mi się i zamarzyłam o czymś nowym. Stół z palet był masywny, a jak wiecie-metamorfoza salonu ma na celu „odciążyć” wnętrze, nadać mu lekkości.
NA JAKI STÓŁ SIĘ ZDECYDOWAŁAM?
Totalnie zauroczyły mnie stoły marki HUGLE. Wybrałam stolik kawowy Ordal. Podoba mi się, że oprócz określonego modelu wybieramy także wielkość, kolor podstawy oraz kolor i grubość blatu. U mnie zagościł ten w większym rozmiarze ( 90cm x 90 cm), podstawa w kolorze czarnym. Blat jest dębowy, olejowany o grubości 3,6 cm. Całkowita wysokość stołu to 45 cm (również tu zdecydowałam się na wyższy model).
KILKA SŁÓW
Stół przyciąga nie tylko niebanalną formą, ale także jakością. To ważne, bo nie mam zamiaru wymieniać stolika co kilka miesięcy. Podoba mi się również jego rozmiar. Dzięki temu spokojnie goście mogą usiąść na sofach, a nie tylko sztywno przy dużym stole. Bez problemu znajdzie się miejsce na przystawki, napoje. Fajnym gadżetem jest też metka marki, która przymocowana jest między blatem a podstawą. Spodobało mi się również opakowanie przesyłki. Solidnie zabezpieczony mebel to gwarancja, że przesyłka dotrze do nas w nienaruszonym stanie, a to dla nas klientów powinno być najważniejsze, prawda?:)
Na ten moment to wszystko. Zapraszam Was do oglądania zdjęć, ale także na stronę internetową marki HUGLE, gdzie prócz stolików kawowych znajdziecie jeszcze np. biurka, regały, szafki 🙂 Ach, no i koniecznie dajcie znać co sądzicie o stoliku!

 

 

 

Nasza sesja – Mama i córka w obiektywie.

Niebawem będziemy obchodzić kolejne urodziny naszego bloga. Minęły już prawie 3 lata od publikacji pierwszego wpisu! Kiedy to zleciało? Do teraz pamiętam jak spontanicznie podjęłyśmy decyzję o założeniu bloga. Oczywiście to Mama wpadła na ten szalony pomysł, a ja pewnego dnia postanowiłam go zrealizować. W życiu nie pomyślałabym, że nasz blog tak się rozwinie, że poznamy tylu wspaniałych ludzi. Cieszy nas fakt, że z każdym dniem jest Was tu coraz więcej, a to tylko potwierdza, że to co robimy ma sens i idziemy w dobrym kierunku.
W głowie mamy mnóstwo nowych pomysłów, które staramy się stopniowo realizować . Jednym z nich jest zmiana naszej strony. Bądźcie cierpliwi-niebawem efekty 🙂  Nie da się ukryć, że potrzebowałyśmy także nowych zdjęć, ale też takich na którym będziemy razem. Zwróciłyśmy się z prośbą o realizację sesji do Michała oraz Dominika (dreamsphoto.pl). To nie pierwsze nasze spotkanie, chłopaki robili również zdjęcia podczas mojego ślubu. Pozytywna energia i niesamowita pasja do tego co robią-tak można śmiało określić ten duet. Dzięki chłopaki! Za zdjęcia, za cudowną atmosferę!
Nie przedłużając – serdecznie zapraszamy Was do oglądania naszych zdjęć 🙂