Mój rytuał picia kawy w najlepszej porcelanie

Ludzie podobno dzielą się na tych, którzy lubią herbatę oraz na tych, którzy wolą kawę. Nie inaczej jest w mojej rodzinie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że rytuał picia kawy i herbaty – wedle upodobań – jest na stałe wpisany w pejzaż mojego domu. Każdy ma swój ulubiony kubek bądź filiżankę i tak spędzamy czas rozmawiając czy też grając w karty. Wszyscy siadamy wokół okrągłego stołu częstując się domowym ciastem (tak tak, ciasto koniecznie musi być).

Często, gdy biorę w rękę filiżankę z herbatą (czasami z kawą), dopadają mnie wspomnienia. Przymykam oczy i widzę taki obrazek: ja i moi kuzyni, jeszcze w „krótkich spodenkach”, ganiamy się po mieszkaniu denerwując przy tym resztę towarzystwa. Ale gdy padała groźba „Uspokójcie się albo nie dostaniecie ciasta” nagle zwalnialiśmy i nie w głowie były nam szaleńcze rajdy między stołem a meblościanką. Gorzej, gdy już wypchaliśmy swoje dziecięce brzuszki słodkościami, wówczas żadna groźba czy kara na nas nie działały.

A właśnie, wspomniałam Wam o meblościance. Kultowy mebel gościł praktycznie w każdym domu. Znacie kogoś kto poszedł własną drogą i poczuciem stylu, i z niej zrezygnował? Szczerze mówiąc – ja sobie nie przypominam. W pamięci za to mam bardzo ładną (jak na owe czasy) meblościankę mojej chrzestnej Jadwigi. A w pierwszym rzędzie na półkach miała wyeksponowaną swoją najładniejszą porcelanę. Sama zwykle przyznawała, że wprost uwielbia każdego ranka wybierać sobie inną filiżankę i popijać w niej kawę. Sprawiało jej to niebywałą radość. Bo muszę powiedzieć, że w mojej rodzinie porcelana zawsze była nie tylko wyposażeniem kuchni ale i nieodłącznym atrybutem spotkań – i tych wielkich uroczystości rodzinnych, i tych codziennych, jak plotki z przyjaciółką przy kuchennym blacie. Porcelanę po prostu używaliśmy i cieszyliśmy nią oczy przy każdej nadarzającej się okazji.

Coś chyba w tym jest, że „dziedziczymy” cechy po naszych chrzestnych, bo ja to zamiłowanie do otaczania się piękną porcelaną właśnie mam po mojej chrzestnej Jadzi. Nawet Marcelina śmieje się, że gdy pyta co mi się marzy w prezencie na urodziny czy też inną okazję, ja zazwyczaj wskazuję nowe kubki,  filiżanki, dzbanuszki… Początkowo każdy załamywał ręce. Mąż – bo gdzie będziemy to wszystko przechowywać, córka – bo jak można zawsze przychodzić w urodziny z ceramiką, koleżanki – czy nie nudzą mi się te wszystkie ekspozycje i jak daję sobie radę z kurzem, który namiętnie się na nich osadza. A mi nigdy dość!

Tym razem chciałabym się wam pochwalić najnowszą zdobyczą: kompletem polskiej porcelany MariaPaula z kolekcji Nova. To elegancka zastawa o nowoczesnym kształcie, która przyciąga swoją prostotą – czyli to co lubię najbardziej. Wygodne uchwyty, ładnie zarysowana linia rantu czy harmonijny dizajn – to wszystko zadecydowało o wyborze tej właśnie kolekcji. Na pierwszy rzut oka wydaje się skromna i klasyczna, jednak gdy przyjrzeć się bliżej, widać jej elegancką formę, pięknie wyprofilowane uszka filiżanek czy wysmukłe kształty czajniczka. Sami zobaczycie na zdjęciach, że komplet prezentuje się bajkowo i idealnie wpisuje się w klimat mojego wnętrza. Nie mogę się doczekać, gdy zaproszę całą rodzinę na obiad i zaserwuję im dania na nowej zastawie. Wnętrza przecież to nie tylko meble czy dodatki, ale też akcesoria, a ja przywiązuję do nich ogromną wagę.

Uwielbiam też sama siadać przy stole z filiżanką dobrej kawy (czasem herbaty ? ) w towarzystwie ciasta. Może wynika to z moich wspomnień z czasów dzieciństwa, a może po prostu – tak jak kawa i ciasto – jest to połączenie idealne. A skoro już jesteśmy przy ciastach: mam kilka sprawdzonych przepisów, ale zdecydowanie numerem jeden jest sernik. To taki klasyk, który przewija się przez wszystkie spotkania rodzinne, większe imprezy itp. Z mojego przepisu wychodzi ciasto bardzo zbliżone do smaku tego sernika z dzieciństwa, który pamiętam u mojej Mamy. Zwykle dodaję do niego jakieś owoce, a wierzch smaruję polewą czekoladową. I wiecie co? Gdy planujemy rodzinne spotkanie, to moja Mama szepcze mi do ucha: „Ewelinko, weź upiecz ten Twój sernik”. Uśmiecham się wtedy pod nosem, bo jaki to mój sernik? Przecież to przede wszystkim smaki mojego dzieciństwa 🙂 Jeśli macie ochotę na kawałek serniczka to poniżej znajdziecie przepis.

Sernik ( okrągła forma o średnicy 22-24 cm)

Składniki:

– 125 g masła
– 650 g twarogu (zmielonego)
– 5 dużych jajek
– 220 g drobnego cukru
– 3 łyżki kaszy manny
– 1 budyń śmietankowy (opakowanie)
– 1 cukier waniliowy (opakowanie)
– pół szklanki śmietanki 36%
– pół szklanki bakalii

Przygotowanie:

Masło ucieramy w misce do puszystości. Dodajemy porcjami twaróg, ucierając. W osobnym naczyniu ucieramy jajka z cukrem do białości. Dodajemy to do masy serowej i delikatnie miksujemy. Dokładamy pozostałe składniki: kaszę mannę, budyń, cukier waniliowy. Miksujemy do połączenia się składników. Wlewamy śmietanę i znowu miksujemy. Na końcu dodajemy bakalie . Formę wykładamy papierem do pieczenia, wlewamy masę serową i pieczemy około godzinę w temperaturze 170 stopni. Następnie sernik studzimy przy uchylonym piekarniku.

Opcjonalnie:

Sernik możemy polać polewą czekoladową ( w 50 ml śmietanki 36 % rozpuszczamy ¾ tabliczki czekolady na wolnym ogniu) i dodajemy maliny oraz liście mięty.

Smacznego! I do tego filiżanka dobrej kawy lub herbaty – koniecznie w pięknej porcelanie!

Jedna myśl nt. „Mój rytuał picia kawy w najlepszej porcelanie

  1. Arkadiusz Podsiadło

    Denerwuję się, gdy ludzie mówią, że smak kawy zależy jedynie od kawy. Na jej ostateczny smak ma wpływ wiele czynników – woda, sposób parzenia, długość parzenia no i (to już dopowiedziane przeze mnie) to, kto tę kawę zrobi 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.