Podróżowanie samolotem z niemowlakiem – Jak to zrobić?

Jeszcze zanim Klara przyszła na świat wiedziałam, że zrobię wszystko, aby przyzwyczaić ją do podróżowania. Sama pamiętam jak kilku letnie dziecko przemierzałam najdalsze zakątki Rzymu z uśmiechem na twarzy, czapką z daszkiem na głowie i w wygodnych, sportowych butach. Całodniowe wycieczki, przemierzanie miasta metrem, chodzenie po ruinach i muzeach- nie było mowy, żeby grymasić „Mamo!Tato!Nie chcę, bolą mnie nogi”. Rodzice pokazali mi, że podróżowanie jest fantastyczne i za to jestem im wdzięczna.

Oczywiście – nic na siłę. Podróżowanie z dzieckiem nie ma sensu, jeśli sami nie jesteśmy przekonani do tego w 100%. To inny rodzaj spędzania czasu. Dodatkowo, wszystko zależy od stanu zdrowia naszej pociechy i jego odporności. Zapewne pamiętacie nasz epizod ze szpitalem, gdy Klara miała niespełna trzy miesiące. Kilka dni przed naszą podróżą nad polskie morze Klara rozchorowała się, a my musieliśmy zmienić plany. Nie ukrywam, trochę napędziło mi to stracha i obawiałam się kolejnych wakacyjnych pomysłów, ale zrozumiałam, że jednorazowa sytuacja nie może rzutować na nasze podróżnicze plany. Podjęliśmy decyzję, że nasza niespełna pięciomiesięczna Klara jest gotowa na pierwszy lot. 

Jak przygotować się do wyjazdu?

Destynacja

Jako pierwsze, wzięliśmy się za wybór destynacji. Szukaliśmy lotu w miarę krótkiego, w miejsce, gdzie opieka medyczna jest na wysokim poziomie, a my będziemy mieli swobodę językową. Decyzja padła na Neapol. Uwielbiamy Włochy, a w Neapolu oboje jeszcze nie byliśmy, więc wybór był prosty 🙂

Wyrobienie dokumentu tożsamości dla dziecka

Kolejnym punktem było wyrobienie dowodu osobistego dla Klary. Okazało się to banalnie proste. Zdjęcie zrobiłam samodzielnie, w domu. Wystarczyło białe tło i trochę cierpliwości. Później wypełniłam wniosek internetowy i załączyłam odpowiednie dokumenty. Dowód osobisty udało się otrzymać w niespełna 4 tygodnie w szczycie sezonu.

Dojazd na lotnisko

Dojazd na lotnisko organizujemy we własnym zakresie. Co to oznacza? Po prostu jedziemy swoim samochodem, bez zamawiania taksówki czy też angażowania rodziny. Jest to o tyle wygodne, że w samochodzie mamy fotelik dla Klary. Auto zostawiamy na parkingu na lotnisku. Uwaga: warto zarezerwować sobie miejsce kilka dni wcześniej, a jeżeli lecimy w sezonie to nawet  z dwutygodniowym wyprzedzeniem.

Wózek w rozmiarze XS

Przyszedł czas na wybranie wózka. Klara jeszcze nie siedzi, a ja nie miałam zamiaru zabierania gondoli do samolotu. Co prawda, mamy spacerówkę marki NUNA, którą kupiliśmy w zestawie z gondolą, ale szukaliśmy czegoś typowo pod podróże. Zależało nam, aby dodatkowa spacerówka była: lekka, składała się do rozmiarów bagażu podręcznego (który wniesiemy na pokład), rozkładana na płasko. Wybór padł na Easycare Buggy XS (swoją kupiliśmy tutaj KLIK). Wózek sprawdził nam się w 100%! Mamy do niego torbę ochronną (przyda się w podróży, bo można przewiesić ją przez ramię) oraz uchwyt na kubek.  Klara również była bardzo zadowolona 🙂 Chociaż na długie spacery czy zakupy będę dalej używać spacerówki NUNA, to uważam, że Easywalker to wyjazdowy must have!

Wariacje z bagażem

Do tej pory, wyjeżdżając na kilka dni zabieraliśmy ze sobą walizki kabinowe. Nadawanie bagażu rejestrowanego uważaliśmy za stratę czasu. Ale podróżowanie z dzieckiem wyznacza inne standardy. Tym razem zdecydowaliśmy się na jedną walizkę kabinową i jedną większą (bagaż rejestrowany). Jeszcze nigdy (uff!) nie zdarzyło mi się, żeby bagaż zaginął, ale asekuracyjnie postanowiłam wymieszać zawartość. Dlatego w walizce, którą braliśmy na pokład znalazły się rzeczy dla Klary, Bartka i dla mnie. Dzięki temu, nie martwiliśmy się, co się wydarzy, jeśli druga walizka nie wyląduje razem z nami.

Podróż samolotem – czego możemy się (nie)spodziewać?

Lecąc w podróż z dzieckiem najwygodniej jest mieć plecak, w którym znajdą się najpotrzebniejsze rzeczy. Nie dość, ze pomieści więcej rzeczy to jeszcze mamy wolne ręce, zarzucając bagaż na plecy. Pakowanie pół paczki pampersów czy kilka kompletów ciuszków na zmianę jest bezsensu, jeśli nasz lot trwa 2-3 h. Co w takim razie warto mieć przy sobie?

Ile ubranek?

Jeden komplet ciuszków na zmienę i ewentualnie grubszy sweter/kurtka + lekka czapeczka (jeśli lecimy w chłodne miejsce lub nasz lot jest późnym wieczorem). Bezapelacyjnie przyda się także kocyk, którym okryjemy dziecko w samolocie. Na pokładzie jest włączona klimatyzacja, więc co z tego, że na miejscu jest 30 stopni, jak w samolocie wieje chłodem.

Jedzenie

Mleko. Jeśli karmicie piersią problem znika, ale jeśli Wasza pociecha jest w mniejszej lub większej mierze na mleku modyfikowanym to trzeba mieć jego zapas. Nigdy nie wiemy, czy nie będzie opóźnienia lotu, czy też innych niespodzianek na miejscu. Ja wzięłam wodę, termos z gorącą wodą, pojemniki z wymierzonymi porcjami mleka w proszku (ja mam ten KLIK) i oczywiście butelki. Ponadto, zaopatrzyłam się w  buteleczki z gotowym mlekiem (90ml). Podobno na lotniskach różnie bywa i czasami przez kontrolę płyny dla dziecka nie przechodzą. Takie buteleczki są wygodne, bo można dokręcić do nich jednorazowe smoczki i od razu podać dziecku. My korzystamy z tych KLIK. Dobrym rozwiązaniem są też saszetki z samym mlekiem w proszku (KLIK). Staram się mieć zawsze taką w torebce, gdyby wyjazd ( nawet na zakupy) przedłużyłby się, a Klara dostała wyjątkowego głoda 🙂

Jak wygląda sam lot?

Wybierając się w podróż z tak małym szkrabem musimy się liczyć z tym, że cały lot spędzi on u nas na rękach. Lecąc do Włoch mieliśmy szczęście, bo udało nam się usiąść obok siebie (wystarczyło poprosić innych pasażerów). Jednak w drodze powrotnej nie mieliśmy takiego szczęścia. Oczywiście, jeśli potrzebujecie wsparcia, to możecie wykupić miejsca obok siebie za dodatkową opłatą.  Warto tak zrobić, jeśli czeka Was pierwszy lot, ale podczas drugiego gwarantuję, że sobie poradzicie. Przed wejściem na pokład warto mieć przygotowaną butelkę z mlekiem, aby dać maluszkowi przed samym startem, żeby uniknąć problemu z zatkaniem uszu. U nas w dwie strony lot przebiegł idealnie. Klara zaraz po starcie zasnęła i nie obudziła się nawet po wylądowaniu. Nie musieliśmy jej nawet przebierać na pokładzie samolotu (co podobno jest niemałym wyzwaniem), ale przebraliśmy jej pieluszkę tuż przed wejściem na pokład.

Na miejscu

Szukanie noclegu na spontanie możecie sobie darować. Bazę noclegową musimy ogarnąć wcześniej, najlepiej w momencie zakupu biletów lotniczych. My zdecydowaliśmy się na nocleg w samym centrum starego miasta. Pokój był mały, ale przy niemowlaku, który się nie przemieszcza,  nie potrzebowaliśmy większego. Nie skorzystaliśmy z dodatkowego łóżeczka dla dziecka i wyjątkowo Klara spała z nami (nie wyobrażam sobie tego na codzień, ale kilka dni da się przeżyć:)). Warto też zastanowić się nad kąpielą. U nas sprawa była względnie prosta, bo w łazience była umywalka-misa, dlatego łatwo było Klarę wykąpać. Ze sobą wzięliśmy turystyczny czajnik elektryczny, aby podgrzewać wodę na mleko, a także wyparzać butelki, smoczki etc.

Tego nie przewidzisz, ale możesz zminimalizować stres

Pieniądze szczęścia nie dają, ale…

Są sytuacje nagłe, których nie da się przewidzieć. Niestety, nam się taka przytrafiła. Lecąc do Neapolu, 15 min przed lądowaniem poinformowano nas, że zamiast w Neapolu, wylądujemy na lotnisku w Bari. Ponad 200 km od lotniska docelowego. Lot mieliśmy wieczorny, więc wyobraźcie sobie nasze miny, gdy czekała nas perspektywa czekania na podstawione autokary, które miały nas zawieźć na lotnisko w Neapolu w środku nocy. Dlatego pamiętajcie –  lecąc z dzieckiem gdziekolwiek musimy zaopatrzyć się w dodatkową gotówkę. U nas decyzja była szybka. Bartek wypożyczył przez stronę internetową samochód z fotelikiem dla Klary (dodatkowa opłata). Wszystko przebiegło bardzo sprawnie, ale było dodatkowym kosztem. Wynajmując samochód musicie pamiętać, że wynajem to nie jedyny wydatek, musimy zapłacić jeszcze kaucję (całkiem wysoką) i opłaty za dodatkowe ubezpieczenie czy właśnie fotelik dla dziecka. Plus był taki, że nie musieliśmy tkwić na lotnisku i oczekiwać transportu, Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Neapolu. A kolejnego dnia, korzystając z faktu posiadania samochodu do dyspozycji przez 24h, wybraliśmy się na wycieczkę po okolicznych miasteczkach.

Ubezpiecz swoją rodzinę

Przed wyjazdem również wykupiliśmy ubezpieczenie dodatkowe, które chroniło nas na wypadek kradzieży czy choroby. Szczególnie choroba dziecka potrafi przyjść nagle, więc odeszło zmartwienie poniesienia dodatkowych kosztów, gdyby np. Klara trafiła do szpitala. Takie ubezpieczenia nie kosztują wiele i można je ogarnąć także przez internet.

Wybierz późniejszy lot

Dobrym rozwiązaniem jest wybór lotu wieczorem lub nocą. Są większe szanse, że nasze dziecko prześpi cały lot. Nam udało się w dwie strony skorzystać z późnych lotów.

Czy warto podróżować samolotem z tak małym dzieckiem?

Patrząc z naszej perspektywy-WARTO! Nie żałujemy tej decyzji i z pewnością nie jest to ostatnia podróż Klary. Jednak zawsze musicie spojrzeć na swoją sytuację indywidualnie. U nas Klara z uśmiechem na buzi leżała w wózku i obserwowała otoczenia, gdy my przemierzaliśmy całymi dniami miasto. Nie marudziła, gdy wybraliśmy się na wycieczkę na wybrzeże. Grzecznie zajmowała się sobą, podczas gdy my zajadaliśmy się gorącą pizzą. Ale to wy musicie podjąć ostateczną decyzję, czy taka forma odpoczynku wam odpowiada 🙂

Jestem ciekawa czy podróżujecie z tak małym dzieckiem? A może podróże samolotem odkładacie na późniejszy czas? Podzielcie się swoimi opiniami i doświadczeniami!

3 myśli nt. „Podróżowanie samolotem z niemowlakiem – Jak to zrobić?

  1. Agnes Agnieszka

    Ja podróżowałam z synem jak miał 1 rok i 6 miesiecy , wiec było dużo wygodniej miałam wózek składany w parasolkę .
    Co prawda odbyło się bez żadnych za kłóceń lot się nie opóźnił, to jednak w samym samolocie syn się rozpłakał i nie mogłam wysłuchać krótkiego instruktarzu który był przed od lotem resztę podróży mi przespał na kolanach.

    Odpowiedz
  2. Anka

    Sama również zabieram ze sobą na wycieczki dzieci. Jakos nie wyobrazam sobie aby zostawić córkę na cały tydzień. Kiedyś miałam takie plany i wiem, ze moja mama przez ten tydzień na pewno zaopiekowalaby się córką dobrze (szczególnie, ze córka często zostaje z nią na weekendy). Sama bym jednak za dzieckiem tęskniła i miałabym wyrzuty sumienia, ze polecialam na wczasy bez niej.

    Cieszy mnie osobiście fakt, ze coraz więcej hoteli jest przygotowanych na przyjęcie maluchów i obecnie nie jest problemem wyjazd z dzieckiem.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.