Półki w księgarniach uginają się od poradników, które w około 300 stronach tłumaczą nam jak robić porządki. Niektóre z nich idą o krok dalej i podsuwają nawet rady jak zrobić, żeby ten wyczekany porządek utrzymać. To samo zobaczyć możemy spotkać w telewizji.
To dość dziwne, bo personalnie spotykam się z innym scenariuszem. Znajomi i nieznajomi wypytują mnie jak sobie radzę z porządkiem. Jak nie wiecie, to teraz Wam powiem: wysprzątane na błysk mieszkanie to syndrom nieszczęśliwego życia. Dobrze radzę, rozejrzyjcie się w prawo, w lewo, spójrzcie na podłogę. Czysto? No to źle! Zróbcie coś…nie wiem, może okruszki na blacie i kilka kropli rozlanego soku na podłodze załatwi sprawę?
Szczerze? Chcecie wiedzieć jak żyje mi się w takiej sterylnej czystości? Krótko. Zdecydowanie za krótko. Ale mam na to sposób. Jak posprzątam chatę z góry na dół, od sufitu aż po podłogę to pędzę po aparat i robię zdjęcia. Duuuużo zdjęć, aby mieć co wspominać przez najbliższe dni.
Potem idzie szybko. Sami zobaczcie, biała kuchnia lśni…A ja włączam włoską muzykę, wyciągam oliwę z oliwek, pomidory, makaron, oliwki, zrywam świeże listki bazylii (jeśli bazylia nie jest zasuszona). Po chwili moje białe kafle moczą się od sosu pomidorowego, a szafki ociekają rozlaną oliwą. Uwielbiam to!
Ale, żeby nie było – pokornie łapię później za szmatę i wycieram. Może kuchnia nie lśni jak na początku, ale to nic straconego, za tydzień nowe rozdanie, nowe sprzątanie, nowe lśnienie. A póki co- beztroskie życie!
Dajcie koniecznie znać jak kwestia sprzątania wygląda u Was! Lubicie tańczyć z mopem po mieszkaniu czy wystrzegacie się odkurzacza jak wroga? Staracie się utrzymać czystość, a może nie zwracacie na to uwagi? Jak Wasi domownicy zapatrują się na czystość w Waszych domach?