Archiwa tagu: hygge

DOMOWA PIZZA – Przepis na najlepszą pizzę

Nie zliczę wiadomości, które wysyłaliście w temacie przepisu na domową pizzę. Wiem, trochę kazałam Wam czekać, ale ostatnio tyle nowości nas spotyka, że nie sposób ogarnąć nawet wpisu. Wracamy na właściwy tor i WRESZCIE podzielimy się przepisem na najlepszą pizzę (nie tylko domową). 

Tak, dobrze czytacie. Ta pizza to nie tylko domowe odkrycie. Wiele miejsc na Śląsku, w Polsce, a także w Europie może spokojnie skorzystać z naszej nietajnej receptury. A że receptura wciąż jest testowana i wzbogacana – nie wykluczone, że i za oceanem zaczną ją stosować :)))

Wszystko zaczęło się od pieca do pizzy Napoli (znowu zmartwię wszystkich poszukujących wpisów sponsorowanych – nie, nie dostałyśmy pieca za free, nikt nam nawet za niego nie zapłacił, ani nie ufundował wycieczki do słonecznej Italii). Zagościł w domu na początku maja i od tego momentu nie ma TYGODNIA bez pizzy. Natomiast są tygodnie, gdzie dzień w dzień serwujemy pizzę (śniadanie, obiad, kolacja-bez znaczenia). Pewnie myślicie, że włoski kawałek chleba z sosem pomidorowym i porcja roztopionego sera może się znudzić? Oczywiście, że nie.

Prawdziwy Włoch nie pogardzi pizzą NIGDY. Prawdziwa Polka z aspiracjami na włoskie korzenie także tego nie zrobi. A dla wszystkich pozostałych, dla których kotlet wygrywa z pizzą w propozycji na obiad, obiecuję, że jeśli zrobicie taką pizzę w swoim domu, to w rozliczeniu miesięcznym dojdzie do (conajmniej) remisu.

Wracając do pieca Napoli. Jego sekret tkwi w tym, że wypieka ciasto w temperaturze 450 stopni    , czego nie jest nam w stanie zafundować zwykły piekarnik . Dodatkowo, kamień, który znajduje się w piecu momentalnie nagrzewa ciasto, dzięki czemu pizza jest chrupiąca i dobrze wypieczona. Plusem jest także dizajn. Piec wygląda ładnie i świetnie prezentuje się na blacie kuchennym.
 Jeśli nie przesadzicie z ilością sera to spokojnie możecie ją włączyć jako posiłek do swojej restrykcyjnej diety. Nie urośnie Wam pupa ani brzuch, a waga nie zacznie skakać drastycznie w górę (przetestowałam na sobie, a dietę wzbogacam jeszcze o solidne porcje makaronu). Rzecz jasna, wszystko z umiarem, i nie mówię tu o sytuacji, że zjecie 10 sztuk na dzień, ale dwie pizze dziennie spokojnie możecie pochłonąć 🙂

Nie przedłużając, łapcie przepis i biegnijcie po składniki. Dziś mamy niedzielę handlową, więc zdążycie zaopatrzyć się w produkty, ale pamiętajcie, że za tydzień już tak łatwo nie będzie 🙂

Przepis:
1 kg mąki 00
650 ml wody
5 g suchych drożdży
20g soli

1. Do miski nalewamy wodę (pokojowa temperatura), dodajemy drożdże oraz sól i wszystko dokładnie mieszkamy.
2. Czekamy 20 minut i małymi porcjami dosypujemy mąkę.
3. Dokładnie wyrabiamy ciasto (ręcznie lub mikserem planetarnym na wolnych obrotach).
4. Miskę szczelnie przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na 24 h.
5. Po upływie doby porcjujemy ciasto na 180 a 220 g. Formujemy kulki z ciasta i wkładamy do lodówki .
6. Po wyciągnięciu ciasta z lodówki, musi ono odstać minimum godzinę, aby nabrać temperatury.

UWAGI
1. Ciasto najlepsze jest po wpływie 48h od schłodzenia, ale można je spożywać do około 3 dni od schłodzenia.
2. Nie wałkujemy ciasta, tylko formujemy placek ręcznie.
3. Nie dodajemy cukru.
4. Ciasto musi być szczelnie zamknięte, żeby nie odparowała woda (używamy folii a nie ręcznika).
5. Najlepiej smakuje w piecu do pizzy, ale można też upiec w piekarniku ( w maksymalnej temperaturze) przy użyciu kamienia do pieczenia pizzy.
6. To od Was zależy co położycie na pizzy, a także jak bardzo wypieczone będzie ciasto (jedni wolą bledsze, drudzy bardziej przypalone).
7. Sos, którym posmarujecie pizzę to dobrej jakości passata. Możecie zblendować również pomidory i przyprawić je wedle uznania.
8. Przed włożeniem pizzy do pieca, skraplamy ją oliwą z oliwek ( a także po jej wyciągnięciu z pieca).

Hygge – Hit czy kit?

W tym roku również zostałyśmy zaproszone na prezentację nowej kolekcji marki Jysk. Nie mogłyśmy ominąć takiego wydarzenia, bo z ciekawością oczekiwałyśmy nowości, które lada moment pojawią się w sklepach.

Motywem przewodnim było hasło „HYGGE„. Bardzo interesująca okazała sie debata o slow life i szczęśliwym życiu, w której uczestniczyli: Joanna Glogaza, Czeslaw Mozil oraz Mateusz Banaszkiewicz. Nie da się ukryć- słowo hygge zrobiło się bardzo popularne i modne. A czy przypadkiem nie jest tak, że praktycznie od zawsze filozofia hygge towarzyszyła nam w życiu codziennym? Ludzie od dawna szukali złotego środka, balansu pomiędzy pracą a życiem rodzinnym, oddawali się włoskiemu dolce far niente, aby chociaż na kilka godzin zapomnieć o problemach w pracy.

Zagonieni, wpatrzeni w ekrany swoich telefonów, zestresowani coraz częściej szukamy spokoju. Modne stają się weekendy „offline” , do łask wracają niedzielne obiady z rodziną. Fajnie jest powiedzieć „Przepraszam, że oddzwaniam dzisiaj, ale weekend spędziłam z rodziną i telefon miałam wyłączony”. Człowiek szuka zmian, nudzi się szybko, biegnie za tym co modne. Ale w tym wypadku chyba warto porzucić swój szybki, często egoistyczny tryb życia na rzecz topowego bycia hygge.

Co sądzicie o całej filozofii hygge? Dostrzeganie tu coś innowacyjnego czy jest to dla Was powrót do rodziny, spokoju, po latach totalnego zabiegania? Jestem ciekawa Waszej opinii! A dla umilenia Wam wolnego czasu, mamy dla Was serię zdjęć nowej kolekcji marki Jysk. Nie wiem jak Wy, ale ja znalazłam już kilka „must have” , które zagoszczą u mnie niebawem…:)