Archiwa tagu: żłobek

Czy warto posłać dziecko do żłobka? Moja refleksja po miesiącu naszego żłobkowego życia.

Czy młoda mama powinna wracać do pracy?

Z wizją żłobka oswajaliśmy się praktycznie zaraz po urodzeniu się Klary. Nie będę czarować, na początku pomysł ten w ogóle mi się nie podobał. Nie wyobrażałam sobie jak mogłabym zostawić takiego małego szkraba na kilka godzin w obcym miejscu. Z drugiej strony, opieka babci też nie była za bardzo możliwa. Tułanie się z dzieckiem z Mysłowic do Bytomia, albo babci do Mysłowic w godzinach szczytu na drogach nie przedstawiała się zachęcająco. Była też trzecia opcja:rezygnacja z pracy i korzystanie z urlopu wychowawczego. Dla mnie odpadała na starcie. Nie wyobrażałam sobie, że miałabym zrezygnować z rozwoju zawodowego jeszcze na kolejne np. 2 lata.

Poszukiwanie miejsca idealnego

Jak już doszliśmy do wniosku, że nie ma innej opcji i Klara musi iść do żłobka, rozpoczęłam poszukiwania tego idealnego miejsca. Takiego, w którym wiem, że moje dziecko będzie szczęśliwe, a ja spokojna. Nie dyskwalifikowałam ani prywatnych ani publicznych placówek. Ważne było, aby żłobek nie był za bardzo oddalony od domu. Oboje z mężem pracujemy z domu, a nawet jeśli sytuacja z COVID-19 ustabilizuje się, to i tak kilka razy w tygodniu mamy home office. Dlatego bezsensu wydawało mi się szukanie żłobka obok mojego biura. Przyznam się, że długo nie musiałam się trudzić. Po pierwszym spotkaniu z właścicielem żłobka wiedziałam, że jest to idealne miejsce dla Klary.

Adaptacja

Przez pierwsze kilka dni Klara uczęszczała do żłobka tylko na kilka godzin. W zasadzie swoją przygodę z placówką zaczynała od jednej godziny! Wszystko po to, żeby się nie wystraszyła i przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Bodajże trzeciego lub czwartego dnia pojawił się kryzys, był płacz już przy wejściu do żłobka. Nie zniechęciło to nas, a słowa właścicielki tylko nas uspokoiły. Chodzi o to, że w pewnym momencie dziecko orientuje się, że to nie zabawa, chwilowa rozrywka, ale jego nowy styl życia. Po krótkim kryzysie było już tylko lepiej.

Jak oceniam żłobek po miesiącu?

Klara jest zachwycona pobytem w żłobku. Uwielbia wszystkie ciocie, zabawę z dziećmi. Ładnie je posiłki. Od zawsze staramy się uczyć Klary samodzielności, ale to co się wyprawia w ciągu ostatniego miesiąca jest jakimś szaleństwem. Poniżej wypunktuję Wam, to co zmieniło się w Klarze, czego się nauczyła etc. :

– Udoskonaliła jedzenie łyżką i widelcem; niechętnie je rękami
– Po zakończonym posiłku ściąga śliniak i odsuwa talerz od siebie
– Potrafi się skupić na opowiadaniu czy czytaniu oraz zabawie
– Stara się ubierać sama buty (i często jej się to udaje!)
– Zaczęła zauważać nocnik (a nawet czasami z niego korzystać)
– Prosi mnie i Bartka do tańca w parze
– Nauczyła się nowych słów i odgłosów
– Ładnie pije z kubka
– Sama wyciąga smoczek, gdy podjeżdżamy pod żłobek
– Nauczyła się nowych zabaw (np. zaczyna chodzić na paluszkach, pochylona podczas piosenki „stary niedźwiedź mocno śpi”
– Gdy wraca do domu jest „wybawiona”, więc nie robi afer, jest radosna

Minął zaledwie miesiąc, a my widzimy już takie zmiany! Ciekawe co przyniosą nam kolejne miesiące.

Nie taki diabeł straszny

Dla nas to wielka wygoda, gdy Klara kilka godzin zostaje w żłobku. Możemy wtedy spokojnie popracować. Nie przekraczamy jednak granicy 6h Klary w żłobku. Póki dajemy radę dzielić się obowiązkami, to nie chcemy, aby zbyt długo przesiadywała w placówce. Zdziwię Was, bo moja mama, która była przeciwna pójściu Klary to żłobka, teraz całkowicie zmieniła zdanie. Widzi jaka samodzielnym i radosnym dzieckiem jest Klara, a to przede wszystkim zasługa nowego miejsca. A sama Klara? Tańczy za każdym razem, gdy ją zaprowadzam i odbieram. Jej radość jest nie do opisania. Ba! Kiedyś pomiar temperatury zawsze kończył się płaczem i krzykiem, a obecnie Klara dumnie stoi przed wejściem na salę i wyczekuje aż niebieska lampka wycelowana w jej czoło dokona pomiaru temperatury. Pewnie zastanawiacie się jak z chorobami. Przyjęło się, że dziecko więcej nie chodzi do żłobka czy przedszkola niż chodzi. Wydaje mi się, że to bardzo indywidualna sprawa i jest związana z poziomem odporności dziecka. U nas (odpukać w niemalowane!) jeszcze nie było żadnej choroby, ale jesteśmy świadomi, że w okresie jesienno-zimowy może nam się coś przypałętać:)

Jestem ciekawa, jak to wygląda u Was? Posyłacie swoje dzieci do żłobka, przedszkola? A może wolicie same zajmować się swoimi dziećmi? Dajcie koniecznie znać!