Nie jest tajemnicą, że nie przepadam za zimą, padającym śniegiem i mrozem za oknem. Ale są pewne rzeczy, które umilają mi też trudny czas. Teraz jeszcze trudniejszy, bo leżę chora i poruszam się w zasięgu swojego łóżka. Więc umilaczem nr 1 napewno nazwać mogę mojego Kota, który wiernie spędza ze mną czas, tuląc się i wysłuchując moich niepochlebnych zdań na temat marnowania czasu podczas bycia chorym. Sprawy się piętrzą, czas ucieka, a ja jak na złość nie mam siły na nic…
Kolejnym umilaczem są światełka. To taki mały rytuał-każdego dnia, gdy za oknem robi się ciemno zapalam wszystkie lamki w domu. Od razu jest przytulniej, cieplej. Do tego ulubiona zapachowa świeca i wieczór zapowiada się całkiem sympatycznie.
Chociaż ostatnio mam mało czas na czytanie, to nie mogło zabraknąć u mnie książki Doroty Szelągowskiej. Na instagramie zadawaliście sporo pytań na jej temat, dużo było także niepochlebnych opinii. A co ja sądzę? Uważam, że ta książka to doskonały prezent pod choinkę, ale także mnóstwo inspiracji i pięknych zdjęć. Sama wybrałam dla siebie kilka rzeczy, które napewno przygotuję. A minusy? Minusem napewno jest jakość papieru, na którym książka została wydrukowana. Niestety, przez to same zdjecia sporo tracą i książkę nie przegląda się z takich zachwytem jak spoglądając na okładkę. Również cena nie zadowala ( książka kosztowała niespełna 50 PLN). Czy ponownie bym ją kupiła? Mimo wszystko tak 🙂
Kolejnym numer jeden na zimowe wieczory są syropy do kawy. Lubię wypić słabą kawę z mlekiem późnym wieczorem, a taki syrop piernikowy jest wówczas genialnym dodatkiem.
Pierniki! Uwielbiam je piec. Najczęściej robię to w nocy, ale w tym roku ilość mnie pokonała i zeszło mi aż do 2.30… A skąd taka ilość? Nie martwcie się nie zjem wszystkiego z moim mężem 🙂 Tradycyjnie obdaruję dziadków, rodziców, teściów a także znajomych paczuszką pierników. Ale nie tylko ja piekę świąteczne pyszności. Również Mama i Babcia pieką swoją porcję, którą także się dzielą (jasne pierniczki na zdjęciu właśnie wykonała Mama:)). Tutaj KLIK znajdziecie przepis. bez problemu możecie upiec je na ostatni moment, tuż przed Wigilią.
Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam te zegarki-przepadłam. Ich prosta forma tak bardzo mi się podobała, że w zeszłym roku na święta dostałam od Meża klasyczny model z białą tarczą i brązowym skórzanym pasku. W tym roku sama zrobiłam sobie prezent i zdecydowałam się na totalnie czarny model + Cuff w kolorze różowego złota.
Jeżeli i wy marzycie o swoim zegarku marki Daniel Wellington – mam dla Was niespodziankę! Jest to rabat w wysokości -15% na całą kolekcję na hasło: sistersabout. Wystarczy wejść na stronę www.danielwellington.com/pl/ . Promocja trwa do 15.01.2017 roku.
Ślicznie! W moim domu też jest duuuzo swiatełek w różnej postaci 😉
Mój kocik był bardzo wystojony w święta i najlepsze jest to że sam się w to ubrał :]
Piękne dekoracje, u mnie też sprawdzają się podświetlane gałązki iglaków.