Kręcę się od rana do wieczora, stroję, zmieniam, wykładam kolejną blachę piernikami, piorę, szoruję, myję okna, prasuję, wieszam firany. Istne szaleństwo. I chociaż nie odkładam wszystkiego na ostatni moment, to nagle kilkanaście dni przed świętami zaczynam odczuwać jak czas ucieka, a jeszcze trochę zostało do zrobienia…Fugi same się nie wymyją przecież.
Choinkę miałam zostawić na sam koniec. Ze spokojem, tuż przed Wigilią chciałam wyciągnąć bombki, światełka i pozbyć się kurzu ze sztucznych gałązek choinki. Już teraz powiem Wam, że się nie udało. Wystarczyło, że Marcelina przesłała mi SMSa ze zdjęciem swojej jodły, abym wsiadła do samochodu i wyruszyła na poszukiwania żywej choinki. Pewnie, zawsze o tym marzyłam, ale wygodniej było wyciągnąć z kartonu sztuczną. Tym razem było inaczej i również wysłałam Marcelinie zdjęcie mojego drzewka. Ha,mamy remis 🙂 Ci, którzy bacznie obserwują nas na instagramie zapewnie mogli podejrzeć nasze choinkowe uzewnętrznienie.
Niebawem pochwalę się Wam moim drzewkiem, ale na ten moment muszą Wam wystarczyć domowe kadry z zastawą stołu w roli głównej. Pojawiła się też czerwień!
Kochani, dajcie znać jak u Was wygląda drzewko świąteczne. Stroicie choinkę w wigilijny poranek czy może nie wytrzymujecie i sięgacie do kartonu z bombkami wcześniej?