Miał być wpis z cyklu „5 zdjęć tygodnia”, ale gdy przeszukiwałam internet znalazłam zdjęcia wnętrza, które mnie oczarowało. Także musicie mi wybaczyć, ale nie mogłam inaczej.
Jestem niepoprawna i monotonna. Można mnie przekupić białą, drewnianą podłogą, jak małe dziecko tabliczką czekolady. A jeżeli dojdą do tego białe ściany, trochę surowizny, prostota, to jestem totalnie sprzedana. I na dodatek świeże kwiaty w wazonie. O-M-A-T-K-O-J-A-K-P-I-Ę-K-N-I-E. Wprowadziłabym się natychmiast.
Gdyby ktoś pokazał mi w sklepie dywan, który możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej, to uznałabym, że moja babcia to ikona stylu i nigdy by nie przywlokła takiego dziwadła do domu. Ale diabeł tkwi w szczegółach i na białej podłodze prezentuje się wybornie. Nadaje charakter pomieszczeniu i świetnie gra z niebieskimi akcentami, prawda?
Przeglądając zagraniczną prasę dochodzę do wniosku, że firany są zboczeniem Polaków. U nas w każdym domu wiszą zamaszyste, udziwnione firaniska, bo czym więcej ślaczków, koronek i udziwnień tym lepiej. Nie przeczę, firanką nie pogardzę, nawet zasłony dobiorę, ale czasem chcę poczuć zew wolności i pożyć beztrosko bez nich. A wtedy włącza się mój mąż, który każdego dnia wstając z łóżka powtarza mantrę, że czuje się jak uczestnik Big Brother’a. Ale nie tylko on. Niektórzy goście potrafią stwierdzić: „Ach, myłaś okna i nie zdążyłaś powiesić firanek”. U Was też tak jest???
I na koniec coś, co zaintrygowało mnie na samym początku. Stare,
drewniane drzwi, które tworzą niezaprzeczalny klimat tego wnętrza. Świetne są!
z