Miesięczne archiwum: Luty 2018

Zarządzanie sobą w zmianie – szybka adaptacja do zmian

Zmiana. Większość z nas dostaje gęsiej skórki na samą myśl o niej. Są też tacy, którzy czują delikatną ekscytację przed tym co „nowe, niepoznane”. 

Czym jest zmiana? Dla jednych szansą, na drugich zagrożeniem albo koniecznością. Często wydaje nam się, że znamy konsekwencje, że wiemy co nas może czekać, ale gdy TA ZMIANA właśnie się ziszcza nierzadko wpadamy w panikę.

20, 30 lat temu zmiana była jeszcze mniej pożądana. Kończąc szkołę otrzymywało się zatrudnienie w jednej firmie i często doczekiwano się emerytury w tej samej placówce. Podobnie z mieszkaniem. Ludzie urządzali się „na zawsze”.  Dbali o to, aby meble, które kupują były ponadczasowe i solidne. Domy budowało się z myślą, że kolejne i jeszcze następne pokolenie będzie je użytkować. Nie mówiło się dużo o zmianach. Liczyła się stabilizacja.

A jak to wygląda dziś? Wydaje mi się, że społeczeństwo wymaga od nas szybkiej adaptacji do zmian. Częściej zmieniamy pracę, a co za tym idzie miejsce zamieszkania, które powszechnie jest powiązane z nowym stanowiskiem. Nie przywiązujemy się aż tak do rzeczy jak poprzednie pokolenia. Wynika to także z większej dostępności do dóbr. Nie musimy godzinami stać w kolejkach, aby kupić nową lampę czy biurko.

Mimo wszystko, są osoby, które ze zmianą radzą sobie lepiej, ale jest też grupa, której doskwiera stres, smutek, złość. Jak sobie z tym radzić? 

Po pierwsze, zaakceptuj zmianę. Zmiany są nieuniknione i jeśli mamy z nimi do czynienia, to dla nas samych będzie lepiej, gdy szybciej się z nimi pogodzimy i zaczniemy działać zgodnie z nową rzeczywistością.  Po drugie, zacznij myśleć pozytywnie. Roztaczanie czarnych scenariuszy w niczym nam nie pomoże. Nawet jeśli np. zostaliśmy zmuszeni do zmiany pracy, to koncentrujmy się na plusach (nowe znajomości, wyższa płaca, pozyskanie nowych umiejętności, większe możliwości rozwoju). Po trzecie, zadbaj o siebie. Jeśli zmiana bezpośrednio cię dotyka nie możesz pomijać w tym procesie siebie. Wracając do przykładu z nową pracą: kup nową marynarkę, zafunduj sobie domowe spa, postaraj się, aby do biura wchodzić z uśmiechem. Jeśli będziesz szczęśliwa, zaczniesz zarażać pozytywną aurą resztę zespołu, a zatem wasza praca będzie przyjemniejsza i przyniesie efekty.

Co sądzicie o zmianach? W jakiej grupie jesteście? Boicie się wejścia w inną, nową rzeczywistość, a może wciąż wyczekujecie zmian w życiu prywatnym, zawodowym? Pamiętajcie, że są zmiany, które przychodzą bez naszej wiedzy, ale są też takie, które sami możemy inicjować. Do tych drugich łatwiej się przyzwyczaić, ale trudniej rozpocząć. Może macie jakieś przykłady zmian z Waszego życia? Jak szybko przystosowaliście się do zmian? 

W Walentynki zapraszam Was do sypialni

Dzisiaj piszę do Was z sypialni. I jak tak na nią patrzę to od razu chodzi mi po głowie temat ciepła. Temperatura w pokoju często jest punktem spornym w domach. Podobnie jest u nas, ale o tym za chwilę. 

Ten, kto mnie zna wie, że nie zaliczam się do osób ciepłolubnych. Jako dziecko mieszkałam z rodzicami w domu moich dziadków. Dom był duży, a co za tym idzie-ciężko było go ogrzać. Pamiętam jak mama każdej nocy wrzucała mi termofor pod pierzynę, aby zrobiło się chociaż trochę cieplej. Dwadzieścia lat później zamieszkaliśmy z mężem w bloku. I tu sytuacja się odmieniła. Centralne ogrzewanie nad którym panowała wyłącznie spółdzielnia nie było dla mnie dobre. Wciąż było mi za gorąco. Dodatkowo, często nękały mnie przeziębienia czy zakłócony sen przez wysoką temperaturę nocą.

Aż wreszcie z całą rodziną przeprowadziliśmy się do domu. Historia trochę zatoczyła koło, bo znowu mam do czynienia z dużą powierzchnią, którą cieżko ogrzać. Dla mnie idealne warunki do egzystencji. I tu pojawia się problem, bo mój mąż jest ciepłolubny do potęgi ( już wiecie po kim Marcelina kocha upały:)). Żeby nie było, że funduję mężowi domowe iglo, wybieram cieplejsze pościele. Ja mogę swobodnie się odkryć, a mężowi jest ciepło, gdy przykrywa się np. flanelową pościelą.

Jak widzicie, małżeństwo to nie jest prosta sprawa. Czasem trzeba sobie radzić z takimi różnicami 🙂 Jestem ciekawa jak to wygląda w Waszych domach. Lubicie ciepło czy wolicie niższe temperatury? A jak z Waszą drugą połówką? Zapraszam Was do oglądania zdjęć z sypialni (w której pojawiły się nowości) a także do komentowania! Ściskam!

TOP 7 – KOSMETYCZNI ULUBIEŃCY #2

Gdy miesiąc temu publikowałyśmy nasze TOP 7 kosmetycznych ulubieńców miesiąca, trochę obawiałyśmy się Waszego przyjęcia. Wiodącym tematem zawsze były nasze wnętrza, a tu cały wpis poświęcony tematyce beautyTym większe było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że wpis bardzo Wam się spodobał! Cieszymy się, że możemy Was zainteresować również taką tematyką. W tym miesiącu nie mogłyśmy inaczej- ponownie przygotowałyśmy dla Was naszych ulubieńców, których udało nam się przetestować w ostatnim czasie. Gotowi?:)

BECCA Glow on the Kit

Przez kilka miesięcy odkładałam ten zakup. Było ciężko, bo koleżanka z pracy ( Zosiu-pozdrawiam!)  bardzo zachwalała rozświetlacz marki Becca. Niestety, cena była zbyt wysoka i zawsze decydowałam się na zakup czegoś innego. Jednak, gdy Zosia znalazła zestaw rozświetlający tej samej marki, tylko o mniejszej pojemności ( i w zdecydowanie lepszej cenie!) – musiałam kupić. Uwierzcie, nie miałam wyboru! W zestawie produkty są dwa. Pierwszy to rozświetlacz w płynie, którego odrobinę można dodać do samego fluidu. Dzięki temu cera stanie się bardziej promienna. Drugi-w formie prasowanej o zdecydowanie intensywniejszym pigmencie. Świetnie wygląda na policzkach 🙂 Must have po prostu…

ESTEE LAUDER Daywear Sheer Tint SPF15  Krem do twarzy

Nie jest tajemnicą, że od lat używam kremu Bambino. Dlatego, gdy w drogerii otrzymałam próbkę kremu marki Estee Lauder, to podeszłam do testowania bez emocji. Bardzo się zdziwiłam! Już po pierwszych minutach od aplikacji zauważyłam, że moja twarz wygląda inaczej. Wszystko dlatego, że to lekko koloryzujący krem, który oprócz nadania bardzo delikatnego kolorytu (idealny jako baza pod makijaż!) również nawilża skórę oraz chroni ją przed atakiem czynników zewnętrznych. Kolejnym plusem jest fakt, że produkt możemy kupić w mniejszym opakowaniu, więc i cena staje się bardziej przystępna.

TOO FACES Lip Injection Glossy

Błyszczyk dostałam od koleżanki. I nie byłoby w nim nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że powiększa usta! Po aplikacji faktycznie usta są pełniejsze i dobrze nawilżone. Musiałam się przyzwyczaić do intensywnego mrowienia po nałożeniu produktu, ale warto! Naturalny kolor + efekt powiększenia ust – dla mnie nr 1 wśród błyszczyków.

ORIGINS Clear Improvement Mask Pod

Maska z węglem drzewnym usuwająca toksyny i zanieczyszczenia zatykające pory. Od jakiegoś czasu regularnie stosuję wszelkiego rodzaju maseczki, ale ta przebija wszystkie! Moja skóra jest rozjaśniona i wygładzona. Małe opakowanie produktu wystarczy na 3 aplikacje. Dostępne są różne rodzaje, ale dla mnie na ten moment węgiel jest numerem jeden.

YVES ROCHER Serum intensywnie ujędrniające

To ulubieniec Mamy! Serum napina skórę, działa przeciwzmarszczkowo. Codzienna aplikacja przynosi widoczne efekty. Co więcej, naukładanie serum jest banalnie proste, bo ma ono konsystencję fluidu, co znacznie ułatwia sprawę. Warto polować na promocje 🙂

ESTEE LAUDER Double Wear Stay-in-Place Podkład SPF 10

Tyle pochwał słyszałam na temat tego fluidu, że kilka miesięcy temu uległam presji i kupiłam Double Wear od Estee Lauder. Stosuję go wyłącznie na większe wyjścia, gdy wiem, że makijaż musi wyglądać idealnie przez kilka ( a nawet kilkanaście) godzin. Sprawdza się w 100%. Ładnie prezentuje się również na zdjęciach. Mam wrażenie, że nakładany jest wówczas efekt photoshopa 🙂 Niestety cena jest zaporowa, wiec nawet nie myślę o jego codziennym stosowaniu. Zwykle sięgam po podkład marki Revlon, ale gdy poświęcam na makijaż wiecej czasu, wówczas wybieram Estee Lauder.Odcień, którego używam to: 2C2 Pale Almond.

MAC Matee Lipstick

Mam wrażenie, że kiedyś większą wagę przywiązywałam do ust. Teraz stawiam na bardziej naturalny look, dlatego moja kolekcja szminek nie powala. Natomiast mam swojego ulubieńca-markę MAC i jej matową kolekcję. W mojej kosmetyczce znajdziecie trzy odcienie: Honeylove, Velvet Teddy, Tropic Tonic.

Jestem ciekawa czy również stosujecie jakiś z wyżej wymienionych kosmetyków. Podzielcie się swoją opinią! A może polecacie inny produkt? Co jest Waszym ulubieńcem? Z drugiej strony, może jest kosmetyk, który się nie sprawdził? Czekam na Wasze komentarze! Ściskam!