Miesięczne archiwum: Grudzień 2017

Poświąteczne relacje z nową lampą w tle.

Witajcie kochani! Mam dla Was dziś kilka świątecznych kadrów. Podobnie jak w zeszłym roku zdecydowaliśmy się na naturalną choinkę. Nie jest ona może tak „wygodna” jak te sztuczne, które przechowujemy latami w piwnicy, a tylko wyciągamy w grudniu i przystrajamy ulubionymi bombkami. Jednak dla mnie żywe drzewko ma swój klimat. Dlatego i w tym roku wysłałam męża po choinkę 🙂 A wy? Wolicie sztuczne czy naturalne drzewka?

Co do nowości, wreszcie zdecydowałam się na wymianę lampy nad stołem w jadalni. Czarna ładnie kontrastuje z bielą dookoła. Znajdziecie ją tutaj KLIK. Już Wam kiedyś wspominałam -początkowo nie przywiązywałam większej wagi do oświetlenia, a teraz nastąpiła wielka zmiana. Uważam, że lampy „ubierają” wnętrze, dopinają aranżację na ostatni guzik. To jak ubranie cudownej sukienki i założenie pięknych szpilek. Wtedy całość wygląda fenomenalnie.

Kochani, a jak Wam mija ten poświąteczny czas? Zostajecie w domu do końca roku, wyjeżdżacie za miasto, a może musicie popracować przez te ostatnie dni 2017 roku? Ściskam!

 

 

Obowiązek szczęścia

Świąteczna gorączka rozpoczyna się pod koniec listopada. Witryny sklepowe zaczynają ociekać bombkami, choinkami, prezentami. Z głośników wybrzmiewa klasycznie „Last Christmas”, a ludzie zaczynają wyścigi. Tylko po co?

Radio, telewizja, prasa, Internet – wszędzie tam występuje świąteczne kazanie. A przesłanie jest jedno: mamy być zawsze uśmiechnięci, zarzuceni mnóstwem prezentów i chorobliwie przejedzeni. Stoły powinny uginać się od wigilijnych potraw, brzuchy pobolewać, a kosze powinny być przeładowane kolorowymi papierami ozdobnymi. Wszystkiego ma być dużo, dużo za dużo. 

Ubierzmy choinkę, upieczmy pierniki, zjedzmy smaczną wigilijną kolację, porozmawiajmy. Nie ścigajmy się w sztucznie wyimaginowanym konkursie „wielkiego brzucha” lub ” największej torby prezentowej”. Wykorzystajmy ten czas. Codziennie żyjemy w pośpiechu, zestresowani gonimy nasze marzenia, rywalizujemy, liczymy „zera” na koncie. Zwolnijmy. Przestańmy się kłócić, zapomnijmy chociaż na chwilę, o tym co przyniosły nam ostatnie miesiące. Odpocznijmy w te Święta.

I właśnie takich spokojnych Świąt Wam wszystkim życzę…

Jaki dywan wybrać? Sypialnia w obiektywie

Cześć kochani! Narobiłam okropnego zamieszania…Biegam po schodach, między salonem a sypialnią i wciąż zmieniam dywany. Dziś już dałam za wygraną i proszę Was o poradę. Jaki wybrać dywan do sypialni? Niebieski w kratę czy w stylu skandynawskim, w odcieniach szarości?

Zaczęło się jak zawsze: niewinnie. Przeglądałam sklepy internetowe i skupiłam swój wzrok na dywanie w typowo skandynawskim klimacie. Pomyślałam, że idealnie pasowałby do mojego salonu i zastąpił niebieski egzemplarz. Jednak, gdy kurier zawitał do drzwi, a ja rozpakowałam paczkę…nagle dotarło do mnie, że nowy dywan idealnie pasować będzie również do sypialni. Bez namysłu, wzięłam niebieski ( z salonu) oraz nowy nabytek i rozłożyłam je w sypialni. I co? Wiadomo, że oba wyglądają o niebo lepiej niż ich poprzednij – beżowy, zwykły dywan ( możecie go zobaczyć w tym wpisie KLIK), ale który powinnam zostawić w sypialni?

Przygotowałam dla Was sesję w dwóch wersjach. Mam nadzieję, że to Wam pomoże i doradzicie mi, co powinnam zrobić. Liczę na Was! To który? NIEBIESKI czy SKANDYNAWSKI? Pojedynek na dywany CZAS-START!